sobota, 8 września 2018

LUTCZA- 8 września 2018 r

8 września 2018 roku bladym świtem, a nawet przed świtem, wyjechałam z domu do Lutczy w Podkarpackim ... pędziłam na konferencje poświęconą pamięci  Stanisława Szurleja. Zapomnianego wspaniałego  adwokata.




Wpadłam na salę, dałam znać, że dotarłam  - znak rozpoznawczy -warkocze. Poproszono mnie o kilka słów o mecenasie Szurleju. Poproszone mnie, prawnuczkę żony Stanisława Szurleja - Jadwigi Szurlej z domu Ciepielowskiej.

 Jadwiga Szurlej z domu Ciepielowska (ze zbiorów rodziny Boho)

O Szurleju dowiedziałam się w momencie  kiedy razem z moją Babcią Gigą (Jadwigą z Wielczkiewiczów) rozrysowywałam pierwsze drzewo genealogiczne. To wtedy Babcia z wielką dumą zaczęła opowiadać o adwokacie, który właściwie nie schodził z pierwszych stron  przedwojennych gazet. Była to dla mnie postać trochę mityczna. Informacjami o nim  były skromne noty biograficzne, bo niewiele więcej udawało sie znaleźć w dostępnych dla mnie źródłach, ale dla mnie genealoga amatora było to wystarczające.Trochę zdjęć rodzinnych , trochę  anegdot - do czasu gdy przypadkiem na stronach jednego z portali genealogicznych (MyHeritage) znalazłam Petera Szurleya. Dzięki kilku listom mailowym, które udało sie nam wymienić rozszerzyłam swoja wiedzę. Od Petera otrzymałam  kilka dokumentów i zdjęć. I tak na prawdę moja ciekawość na temat mecenasa Szurleja i jego rodziny na tyle została zaspokojona że  Szurlej dołączył do galerii przodków na ścianie a ja na codzień nie wiele o nim rozmyślałam. Tak było do czasu pewnego telefonu od młodego człowieka, który zaczął wypytywać mnie o szczegóły z życia Stanisława Szurleja jednocześnie zasypując mnie  mnóstwem wiedzy, źródeł i dokumentów jego dotyczących. Pan Przemek Pluta, bo o nim mowa, był bardzo dociekliwy w swoich telefonach. Czasem zawstydzał mnie wiedza o faktach dotyczących mojej rodziny, o których ja, nie miałam pojęcia. Zawstydzana tak sięgnęłam do swoich notatek, ponownie je przestudiowałam ale  uznałam ze trzeba  skorzystać z najwspanialszego  źródła a mianowicie z pamięci nestorki rodu, czyli 90 letniej najmłodszej z sióstr mojej Babci, która miała to szczęście, że była częstym gościem w domu Szurlejów w Słupi. W Słupi  gdzie  spędzała wakacje z siostrami żeby zapewne odciążyć mamę ciężko chorująca na serce. Relacja Aleksandry Burian to relacja dziecka bo z tej perspektywy wszystko zapamiętała ale pierwsze zdanie  jakie powiedziała zapytania o Stanisława Szurleja to : "Był bardzo przystojny, miał taka senatorska urodę!."

Stanisław Szurlej (ze zbiorów rodziny Boho)


Zwracała uwagę, że był bardzo powściągliwy ale jednocześnie bardzo serdeczny. Traktował je jak równe sobie. Nie jak małe dziewczynki- dzieci- tylko  jak małych dorosłych. Z anielską cierpliwością odpowiadał na zadawane  mu pytania natury filozoficzno-metafizycznej takie jak np : -Wujku a co będzie jak na ziemi będzie tylu ludzi, że nie będą się mieścić? Co wtedy zrobią? -Na co  odpowiedział bez chwili wahania.
-Jak to co ? Będą budować nad ziemią.
Szurlej został zapamiętany przez siostrę mojej babci jako osoba dbająca o drobne codzienne rytuały i przyjemności. Każdy obiad musiał zakończyć się cygarem. Koniecznie hawańskim. I nie było od tego wyjątków. Szurlejowie byli zamożni. Stać ich wobec tego było na służbę.  W pamięci dziecka  najbardziej zapisała sie kucharka Zosia zapewne dzięki smakołykom serwowanym  potajemnie poza wiadomością ciotki Jadwigi ale pamięć dziecka wnikliwego zapamiętała również, że kucharka Zosia była dobrze opłacana. Miesięczna  pensja w wysokości 50 zł to na ówczesne czasy była spora kwota.  Poza kucharka Szurlejowie mieli pokojówkę , lokaja i mercedesa wraz z szoferem.
Sukcesy i znaczny wzrost statusu społecznego nigdy nie spowodował że Szurlej wyparł się tego skąd jest. Na jednej z uroczystości prawdopodobnie nadania tytułu doktora w czasie przemowy dziękuje swojej Matce.Prostej kobiecie, która siedzi w pierwszym rzędzie w chuście na głowie, otoczona  elegancko ubranymi ludźmi. Stanisław schodzi z podwyższenia i podchodzi  by ucałować jej ręce.

Państwo Szurlejowie wraz ze zmiana ustroju zniknęli z historii i podręczników, ale przykre jest też to, że cenzura zadbała by zniknęli też z prozy dotyczącej innych wydarzeń i innych osób. Mianowicie w pierwszym wydaniu książki autorstwa Ewy Curie dotyczącej jej matki Marii Curie-Skłodowskiej w  miejscu opisu jej przyjazdu do Polski z gramem radu wspomniana jest, że nazwano ją Pierwsza Dama Rzeczpospolitej a zdanie to padło w mowie powitalnej  wygłoszonej przez Stanisława Szurleja o czym informował przypis. W kolejnych wydaniach  tego przypisu już nie ma. Szurlej zniknął nawet z przypisów.

Niezwykle ciesze się z tego, że pamięć o Stanisławie Szurleju jest kultywowana w tak licznym gronie i nie zaniknie i będzie rozszerzana i dalej kultywowana.  Prywatnie  cieszę się bardzo że dzieki tej konferencji  miałam okazję poznać wnuki Stanisława Szurleja. W połowie między podgrójecką wsią a Kalifornią  jak się okazuje jest Lutcza.

Lutcza foto Magdalena Dąbrowska




Do spotkania tego by nie doszło gdyby nie dociekliwość Przemka Pluty i jego zaangażowanie.
Eve Coquillard, Przemek Pluta, Peter Szurley. Lutcza 2018 . Foto Magdalena Dąbrowska


Gdyby nie lokalne gruby historyków, społeczników dla których krzewienie wiedzy o lokalnych bohaterach jest takie ważne. Nie byłoby tez tego spotkania gdyby nie zyczliwość mieszkanóćw którzy  tak ochoczo w niej uczestniczyli i przekazywali nam (mi Peterowi i Evie) wiadomości o kolejnych członkach rodziny, o pamiątkach , o miejscach.
Przewieziono nas po okolicy wskazując miejsca związane z rodzina Szurlejów. Mistyczna wizyta w kościele gdzie można było dotknąć historii a nawet ją poczuć.

kościół w Lutczy

przy chrzcielnicy z kuzynami

ołtarz

 Dla Wnuków mecenasa niezwykle  wzruszające było odwiedzenie grobu ich pradziadków.


w drodze na cmentarz

groby rodziny Szurlej na najstarszym cmentarzu w Lutczy


grób rodziców Stanisława Szurleja

 A dla mnie chyba dotknięcie fajki i pióra należących do Stanisław Szurleja przechowywanych z pietyzmem  w Lutczy.



Podjęto nas uczestników konferencji po królewsku serwując  pyszne jedzenie. Okazano  ciepło i życzliwość.  To było niezwykłe doświadczenie. Czułam sie jak jakaś celebrytka. ja prosta dziewczyna ze wsi, z warkoczami, z którą co chwila ktoś chciał robić sobie zdjęcie.

Mam nadzieję, ze to nie była moja ostatnia wizyta w Lutczy. Na pewno nie... już mnie tam ciągnie....



Podziękowania dla organizatorów:

Szkoła im. Świętej Rodziny w Lutczy
Towarzystwo Miłośników Ziemi Niebyleckiej
Towarzystwo Przyjaciół Muzeum Wincentego Witosa
Gmina Niebylec
Powiat Strzyżowski

oraz specjalne dla
Przemysława Pluty i Antoniego Chuchli - bardzo Panom dziękuję za ta przyjemność poznania Panów i Lutczy.

Oraz dla obu pań Boho za przechowywanie pamiątek , serdeczność i chęć pamiętania nie tylko o swoich zasłużonych dla społeczności przodkach

fotorelacja 
artykuł na stronach Gminy Niebylec

relacja lokalnej telewizji internetowej iTV Południe

tagi
#Lutcza, #Szurlej #Konferencja, #prawnik, #złotousty, #Pluta #Witos, #Boho

piątek, 5 stycznia 2018

Po co piszemy blogi?

Po co piszemy blogi o naszych rodzinnych poszukiwaniach? Jest pewnie wiele powodów, tyle ilu genealogów blogerów ale chyba  łączy nas jeden wspólny.... żeby to co znaleźliśmy nie przepadło i żeby dać sie odszukać członkom rodziny którzy też szukają swoich korzeni.

Już udało mi się nawiązać kontakt z kilkoma osobami z bliższej lub dalszej rodziny właśnie dzięki mojemu pisaniu... ale ostatnio  trafiła sie kumulacja .  Odezwała się przez komentarz do postu  prawdopodobna kuzynka z rodziny de Laurans (nazwisko już zobowiązuje), oraz człowiek piszący pracę o zasłużonym adwokacie Stanisławie Szurleju, który  wżenił sie w rodzinę w 1908 r poślubiając Jadwigę z Ciepielowskich.  Zasypał mnie masą źródeł dokumentów i ... zdjęć.  Bardzo to miłe, bardzo owocne i sprawia że znów sie chce!!! Po miesiącach zastoju znów coś nowego się pojawia na horyzoncie... ech tylko szukać.   Życzę wszystkim nowych rodzinnych odkryć , zwłaszcza wśród żywych :-) w tym nowym, 2018, roku



#blog, #kuzyni #poszukiwania