Trafiłam dziś na ten cytat i poszukałam reszty tego wiersza... stanowczo chyba muszę zamówić sobie u kogoś na gwiazdkę tomik Szymborskiej...
mam nadzieje że chwast nie będzie się natrząsał z mojej mogiły.. że zasłużę sobie na pamięć o sobie..., że nie stanę się bezimiennym duchem.
Rehabilitacja - Wisława Szymborska |
Korzystam z najstarszego prawa
wyobraźni i po raz pierwszy w życiu przywołuję zmarłych, wypatruję ich twarzy, nasłuchuję kroków, chociaż wiem, że kto umarł, ten umarł dokładnie. Czas własną głowę w ręce brać mówiąc jej: Biedny Jorik, gdzież twoja niewiedza, gdzież twoja ślepa ufność, gdzież twoja niewinność, twoje jakośtobędzie, równowaga ducha pomiędzy nie sprawdzoną a sprawdzoną prawdą? Wierzyłam, że zdradzili, że niewarci imion, skoro chwast się natrząsa z ich nieznanych mogił i kruki przedrzeźniają, i śnieżyce szydzą - a to byli, Joriku, fałszywi świadkowie. Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią się im płaci. Chwiejna waluta. Nie ma dnia, by ktoś wieczności swej nie tracił. Dziś o wieczności więcej wiem: można ją dawać i odbierać. Kogo zwano zdrajcą ten razem z imieniem ma umierać. Ta nasz nad zmarłymi moc wymaga nierozchwianej wagi i żeby sąd nie sądził w noc, i żeby sędzia nie był nagi. Ziemia wre a to oni, którzy są już ziemią, wstają grudka po grudce, garstka obok garstki, wychodzą z przemilczenia, wracają do imion, do pamięci narodu, do wieńców i barw. Gdzież moja władza nad słowami? Słowa opadły na dno łzy, słowa, słowa niezdatne do wskrzeszania ludzi, pis martwy jak zdjęcie w blasku magnezji. Nawet na pół oddechu nie umiem ich zbudzić ja, Syzyf przypisany do piekła poezji. Idą do nas. I ostrzy jak diament - po witrynach wylśnionych od frontu, po okienkach przytulnych mieszkanek, po różowych okularach, po szklanych mózgach, sercach cichutko tną. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz