niedziela, 9 czerwca 2013

Jak długo jest pod górkę to czasem...

Piałam o Babci męża co  przeżyła spokojnie życie bez aktu urodzenia. Aktu jak nie było tak nie ma... za to po kilku miesiącach z AP Mława przyszła informacja, że znaleziono akt urodzenia jej ojca, po uiszczeniu  całych 2 zł opłaty otrzymam skan z parafii Sulerzyż. Zbiegło się to z pojawieniem się metryk z tej parafii w Genbazie. Zaczęłam więc szukać... i jakże miło jest siedzieć w majowy wieczór i w zaciszu domowym odnajdywać krok po kroku, pokolenie po pokoleniu kolejnych przodków. W tle kląska słowik... tylko komar co jakiś czas podlatuje zwabiony ciepłem lampki i... tak ukazują się mi Konopczyńscy, Szymańscy, Bramorscy, Gajewscy, Socińscy, Zmianiają się parafie- ale na szczęście i one są już dostępne. Śluby, narodziny dzieci, niestety też śmierci tychże, ale obiektywnie porównując z innymi rodzinami to niewiele dzieci umiera.... Ale trafia się tez na większe tragedie kiedy młoda kobieta zostaje nagle wdową, po roku poślubia wdowca który w tym czasie co ona stracił żonę.... rodzina się rozrasta, komplikuje ... a i niestety kończą się dostępne w skanach roczniki... cóż, nic nie trwa wiecznie.I tak powoli dochodzę do tego etapu poszukiwań że już tylko wizyty w archiwach mi zostają... już niewiele da się online...

1 komentarz:

  1. Czasem tak bywa, ja osobiście w momentach patowych przechodzę do innej gałęzi rodzinnej - mnie to pomaga.
    Czasem zdarza się coś nieoczekiwanego i następuje całkowity zwrot.

    Trzymam kciuki
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń