Jak dotąd czy w mojej czy w rodzinie męża rodziny wędrowały. Jak usiedzieli gdzieś dwa trzy pokolenia to góra a to nie są warunki na powstanie tzw ubytku przodków, który pojawia się gdy małżonkowie okazują się ze sobą spokrewnieni. I Wreszcie za sprawą przodków mężowskiej prababki Heleny Goss- trafiłam do słomczyńskiej parafii i tu sobie spokojnie siedzą Gosowie którzy okazują się dość szybko Gassami. Siedzą na miejscu a jeśli już się ruszają to najdalej do sąsiedniej parafii. I tu mam wreszcie pole do poszukiwań. I nazwiska mi się przeplatają te same i tak miło się pracuje w zindeksowanej parafii , ze skanami.
Póki co jeszcze nie rozplątałam zawiłości koligacyjnych Lichockich, Gosów vel Gassów, Wudarczyków, Kowalczyków i Kopytków... ciągle mam nadzieję na jakiś malutki ubyteczek... tylko nie wiem czy uda mi sie go wyłapać w ramach dostępnych metryk bo na przełomie XVIII i XIX wieku Gas Kleofas przywędrował do podsłomczyńskich wsi zza Wisły z parafii Warszawice. A tu i nie ma skanów i indeksów i tylko osobiście trzeba się pofatygować. Niby daleko nie jest ale z czasem krucho...
Witam serdecznie,
OdpowiedzUsuńGdy rozpocząłem rozpracowywanie drzewa genealogicznego mojej rodziny natknąłem się na ten wpis w Pani blogu. Proszę o informację jak można się z Panią skontaktować poprzez adres email.
Pozdrawiam
Dzień Dobry
OdpowiedzUsuńpodaje adres: fusiaczek(at)gmail.com
czekam na maila
Pozdrawiam
Magda
Cześć Magda,
OdpowiedzUsuńZmieniłaś może adres email? Jeżeli tak to jeżeli możesz to prześlij mi twój nowy adres. Dzięki!
Z pozdrowieniami,
Staszek