sobota, 16 maja 2020

Genpol czyli rzutem na teśmę przed pandemią




Zbliżał się marzec. Ze świata dochodziły niepokojące doniesienia o rozszerzającej się z Chin epidemii. Ja zaś czekałam na rozpoczęcie szkolenia w Lublinie. Byłam podekscytowana, bo  po pierwsze przez Lublin tylko raz przejeżdżałam a dwa miałam przed sobą wizję kilku dni wolnego od bycia matka i żoną...  a to miłe odstępstwo od rutyny...,  no ale jeszcze jako miły akcent przed wyjazdem w sobotę 7 marca miały się odbyć kolejne urodziny GENPOLU Trochę się obawialiśmy, że może Tomek nie będzie chciał kolejnych organizować ale odetchnęliśmy z ulga jak pojawiło się ogłoszenie o rozpoczęciu rejestracji dla chętnych wziąć udział w wydarzeniu. 

Po drodze na spotkanie w budynku PAST-y miałam załatwić coś na Ursynowie- i szybciutko  metrem podjechać porzuciwszy gdzieś blisko stacji auto. Okazało się że Kabaty w sobotę w południe to jakiś korkowy armagedon.W końcu porzuciłam auto pod stacją STOKŁOSY i  ruszyłam. Zawsze głowie się które to piętro... IV... docieram. Szybki rzut oka na stolik- jest jeszcze Bayerkowa szarlotka a i po kubeczkach widzę że kilka osób jest... . Szybkie powitania, kawałek szarlotki i idziemy do sali. Osób jest mniej niż miało być. Część przestraszył wirus, część z innych powodów ale może ciut kameralniej ale ciągle w doborowym gronie.  Krótki wstęp i ogłoszenie kto został laureatem zaszczytnego miana GENEALOG ROKU.  Tomek podkręca atmosferę... mówi o człowieku chętnym do pomocy, zaangażowanym w regionalne projekty, uczącym innych...  no ... no ... wszyscy wyczekują i  - Genealogiem roku 2020 został Waldemar Chorążewicz. Tak.Zdecydowanie zasłużył.


foto. K. Marchlińska

Pomijam fakt, że zwyczajnie po ludzku, to dobry człowiek, pomocny, uczynny. Kiedy potrzebowałam pogadać, bo w życiu mi się wszystko waliło a znaliśmy się tylko wirtualnie,  wysłuchiwał i dawał się wyryczeć w wirtualny mankiet. Zresztą to dzięki jego namowom pojawiłam się pierwszy raz na urodzinach GENPOLU - bez niego i Mariusza M. nie zaczęłabym wtedy mojej przygody z poznawaniem ludzi z tą samą pasją co ja.  Waldek tez potrafi powiedzieć wprost że coś nie jest nasza dobrą stroną i to tak że nie jest to bolesna prawda a zwyczajna rada... no cóż wiem to z własnego doświadczenia bo jak się okazało  robienie czeskich błędów o morza literówek  dyskwalifikuje z indeksowania- no przynajmniej z porządnego indeksowania i przyprawia  weryfikatorów o palpitacje serca. Widać nie każdy indeksować powinien choć jest wiele innych zadań  zwłaszcza w pracach przygotowawczych w których jak się chce można działać.

Po obowiązkowych zdjęciach z laureatem część osób przeniosła się do kuchni  by spokojnie pogadać.  Ustalono też że w tym roku nie udało się załatwić knajpy na obiad, nasz ulubiony TRAMWAJ przestał istnieć. dziewczyny podrzuciły pomysł na Cafe Kwadrat vis a vis  PAST-y. 

Spotkanie oficjalne się zakończyło a my poszliśmy zagęszczać Kwadrat. Zrobiliśmy zmasowany atak ku przerażeniu kelnerek.  Zcieśnialiśmy się bo brakowało miejsc an i tak okrojony skład. Aktorzy Teatru Kwadrat uciekli szybko  bo jak w takim gwarze wytrzymać. A na nas nie robił wrażenia  ani Marek Siudym, ani Michał Lewandowski ani uroda dziecięcej twarzy Anny Karczmarczyk nie robiły na nas wrażenia. Całkowicie pochłonęły nas rozmowy o naszych odkryciach, doświadczeniach czy zwykłe przyjacielskie pogawędki. Wszyscy coś zamówili, i powoli oczekując na kolejne dania pojawiające się na stołach  rozmowy płynęły nieprzerwanie. Na chwile przerywane komentarzami gdy pojawiało się takie danie jak np żeberka :-). 
Z czasem  kilka osób wyszło spiesząc na autobus, pociąg czy w swoich sprawach i zwolniło się kilka krzeseł pozwalając na roszady i przetasowania towarzyskie.  Tego dnia Dorota uwodziła seksapilem,

foto. K. Marchlińska

 a z Kasią przemile snuła się nam rozmowa... czas uciekał nieubłaganie i mimo, że tym razem nie poganiał mnie ostatni pociąg  trzeba było się rozejść... 

Kto mógł wtedy sądzić, że kilka dni później zamkną szkoły, że w panice będziemy kupować tony makaronu i ... papieru toaletowego a ja w Lublinie będę się zastanawiać czy szkolenie uda się doprowadzić do końca. Wtedy otoczona genealogiczną pajęczyną wracałam do domu przez całkiem zaludnioną Warszawę myśląc o tym jak bardzo lubię tych ludzi.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz