Pewnego dnia w sprawach służbowych jechałam do Rawy Mazowieckiej. Gdzieś na wysokości Woli Chojnatej na przystanku autobusowym filigranowa staruszeczka łapała okazję. Zatrzymałam się. Jedziemy jakiś czas rozmawiamy gdy starsza Pani zaczyna mi się wnikliwie przyglądać i w końcu pyta czy nie jestem skądś blisko bo buzia znajoma.... odpowiadam z godnie z prawdą że nie bo mieszkam z jej perspektywy za Grójcem ale rodzina mojego ojca pochodzi ze Starej Wsi pod Białą Rawską. Rodzina Szczurów i Dąbrowskich.... na nazwisko Szczur staruszka się rozpromienia i zaczyna tłumaczyć, że tu jej sąsiadka po prawej to jej Matka to Szczurówna z domu z tych ze Starej Wsi a na przeciwko to jej siostra.... i tak oto moje geny ujawniły się niespodziewanie podobieństwem do zupełnie mi nie znanych dalekich kuzynek, które są sąsiadkami tej drobnej staruszki.
Staruszeczkę podwiozłam do Rawskiego szpitala, kategorycznie odmówiłam przyjęcia 10 zł zwiniętych w rulonik, trzymanych w dłoni pokrytej pergaminową skóra...przecież i tak tu jechałam. Starowinka miała łzy w oczach dziękowała jakbym jej życie uratowała.... Mam nadzieję, że zabieg na który jechała się powiódł mimo jej obaw i że może jeszcze kiedyś się spotkamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz