wtorek, 16 października 2012

Maria Ciepielowska ... owiana tajemnicą

Maria Ciepielowska , według historii opowiedzianej mi przez Babcię porwana została jako 16 latka przez Ludwika  w jednej koszuli. Miała wtedy podobno włosy do ziemi.  Potem urodziła 14 dzieci (cześć z nich zmarła jako malutkie dzieci), chorowała na cukrzycę. Zapadła nawet w śpiączkę cukrzycową - ale z niej się obudziła.
Wydawało mi się, że sporo o niej wiem... Była Babcią mojej Babci. w odręcznie przez moją Babkę narysowanym drzewie genealogicznym  widniała jako Maria Ciepielowska z domu Dylska. Nie miałam powodów żeby negować to nazwisko ale kiedy zaczęłam wnikać na poważnie w historię rodzinną okazało się że w aktach urodzenia jej dzieci widnieje Maria Dattelbaum...

Do dziś mimo odnalezienia aktów jej rodziców, rodzeństwa, nie udało mi się ustalić ani jej daty urodzenia ani miejsca. Podobnie z jej mężem. Miesiąc temu znalazłam jego rodzeństwo a oni we dwoje jakby nie istnieli. Gdyby nie to że mam ich zdjęcie to bym zaczęła się zastanawiać czy nie są tylko "fatamorganą".
Z rok temu dzięki miłej Pani w USC w Kazimierzu Dolnym uzyskałam akt zgonu Marii. Niestety niewiele wniósł do poszukiwań bo w akcie tym zamiast jej rodziców widnieli rodzice męża . Akt tez jest na nazwisko Dylska... w 1942 roku akt na nazwisko Dattelbaum byłby wyrokiem śmierci na całą rodzinę. Nic dziwnego, że moja Babcia znała ja jako Dylska. Tak było bezpieczniej.  Dopiero dziś w spisie ludności Krakowa z 1910 roku znalazłam  ich.

Ale Praprababcia Maria Ciepielowska nie jest tylko postacią  z drzewa.. była kobietą która wychowała 9 dzieci. Dość szybko owdowiała. Chorowała na cukrzyce co w XIX i na początku XX wieku nie było tak "bezpieczne" jak teraz.

Nie miała głowy do imion swoich dzieci... urodziła ich 14. Od tego zresztą miała córkę Stefanię.

Moja Babcia przed wojną pracowała jako pomoc w gabinecie ginekologicznym i tam dowiedziała się o "skrobance". Wychowana w bardzo katolickiej rodzinie przyszła oburzona do domu i zaczęła swojej Babci mówić o tym haniebnym zabiegu.. a ta rozmowa ta wyglądała tak:
-dziecko że ja też o tym nie wiedziałam..!
-ależ Babciu przecież to jest grzech!
-dziecko może i grzech ale ja tak strasznie bałam się porodów!!!

A z perspektywy Marii która przechodziła  w ciąży blisko 11 lat w tamtych czasach  każdy poród był realnym zagrożeniem...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz