niedziela, 17 września 2017

IV Konferencja w Brzegu - wrzesień 2017

W piękny wrześniowy weekend spotkaliśmy sie po raz czwarty na Zamku w Brzegu...
Dla mnie szczególny był to raz bo w niedziele miałam sama wygłosić referat. Trema zżerała mnie strasznie. Planowałam przyjazd w piątek ale ... obowiązki, praca i.... prezentacja w proszku więc  postanowiłam ruszyć rano w sobotę. Droga minęła szybko. Cały czas przemyśliwałam co jeszcze dodać o czym powiedzieć i ... jakie zdjęcie by sie przydało. Po drodze minęłam cmentarz wśród pól... uznałam że czas na rozprostowanie nóg i uzupełnienie fotek...  i dalej w drogę. Wjechałam do Brzegu i uśmiech sam się pojawił na twarzy na widok wielkiego napisu "NARESZCIE BRZEG". Przejechałam miasto kierując sie do kwatery żeby zrzucić rzeczy w pensjonacie i... mijałam cmentarz ze starymi nagrobkami obrośniętymi bluszczem...  dokładnie takich brakuje mi do prezentacji!!!.  Na miejscu okazało sie że właściciel pensjonatu akurat pojechał na zakupy i będzie za pół godziny... Szkoda było mi czasu bo to prawie dziesiąta już była. Więc ruszyłam na Zamek po drodze zatrzymując się na mijanym cmentarzu - o jakie bogactwo  brakujących "modeli" do prezentacji. Kilka minut i miałam wszystko... i pędem na Zamek.  Tylko że na Zamek stawili sie wszyscy autami chyba bo nie było gdzie zaparkować. Po zrobieniu dwóch rund honorowych po okolicy zwolniło się miejsce blisko Zamku. Hyc i zgrabnie ustawiłam auto  i gnam... I po raz trzeci (na drugiej Konferencji niestety mnie nie było) oszołomił mnie portyk nad wejściem. Powalił  detalami, misternością... lecę po schodach na gorę i słyszę już ten znajomy szmer rozmów, słyszę pogłos mikrofonu... czuje się na miejscu. Bardzo na miejscu... Do Gabrysi po identyfikator, karteczki na obiady i pakiet konferencyjny. A tu jak w ulu tłum, kolejka... i coraz to nowe znajome twarze. Herbatka i woda i wchodzę na salę... po drodze jakieś rozmowy.
 I tak do wieczora... rozmowy, wykłady, herbatki, krużganki, zakupy. Odnajduje Marysię i Ewę z "Grupy Warszawskiej" tym razem skromnie reprezentowanej.  I znów wir krużgankowych rozmów. Ucinam dłuższą rozmowę z Igorem i tym razem kupuję jego książkę  "UTRACONY ŚWIAT". 
Kolejne wykłady, kolejne rozmowy. Zdjęcia grupowe i inne atrakcje... galeria zdjęć wykonanych przez Mietka Łaptaszyńskiego
foto by M. Łaptaszyński
A po  relaksie poobiednim  kolejna porcja wiedzy ciekawej ... tym razem ulokowałam sie na tyłach sali  blisko kontaktu i dłubałam swoja prezentację słuchając , słuchając i ... niepostrzeżenie minął czas wykładów...nadszedł wieczór i po lekkim odświeżeniu, zaopatrzeniu udałam sie do sali  spotkań integrujących w schronisku na ul Wyszyńskiego.  Ciekawe rozmowy i dyskusje. Atmosfera radosna. Ale zmęczenie dość szybko dało o sobie znać. Więc wróciłam do swojego pensjonatu, sprawdziłam  prezentację i spać...

Rano kolejny dzień wykładowy a w nim i mój poprzedzony  wykładem o wiejskich siedliskach- bardzo ciekawy.  Przełamałam strach i tremę przed tak dużym audytorium i ... poszło. Zdjęć miałam bez liku i jak pojawiały sie karteczki o kończącym się czasie nawet do połowy nie dojechałam... no cóż   za wolno klikałam :-)

Po mnie był jeszcze jeden wykład i koniec. Zakończenie.  Uściski , pożegnania i część udał się na obiad do Ratuszowej gdzie jeszcze w oczekiwaniu na obiad i w jego trakcie  rozmawialiśmy  o kapliczkach i nie tylko.

i powrót do domu....  niestety.

W domu okazało sie że moi panowie oglądali transmisje mojego wystąpienia. Bardzo to było miłe.


I zapomniałabym... relację z konferencji  napisała Małgorzata Żywicka. "Czwarty Brzeg" wydało  WTG"Gniazdo" poza fantastyczną relacja są zdjęcia uczestników.



sobota, 18 marca 2017

Urodziny Genpolu

Kolejne urodzinowe spotkanie GENPOLU za nami. 

 


Miałam malutki wkład w jego wygląd, bo zostałam poproszona w ostatniej chwili o powiedzenie paru słów  w ramach zastępstwa. Nie miałam zbyt wiele czasu na przygotowani i mam przemożne wrażenie chaosu ale wszyscy twierdzą, że było OK. Niech Wam będzie. 

Ale nie moje kilka słów o genealogi z perspektywy architekta krajobrazu było tu najważniejsze. Najmilsze było spotkanie się w sympatycznym gronie i gadanie... co prawda nasz "Tramwaj" zamknął podwoje i musieliśmy zmienić lokal ale "Hektor" miał jedna zaletę- nikt w nim nie palił. 

Pogaduchy jak zwykle sprawiły że niepostrzeżenie zrobiła się 19- ta i czas było sie zbierać z żalem... do następnego spotkania.  Obiecuje sobie zawsze, że wybiorę sie na warszawskie spotkania ...ale w tygodniu po całym dniu jeżdżenia naprawdę nie nadaję się do spotkań towarzyskich a jedynie do bliższych kontaktów z poduszką.

Poniżej kilka zdjęć zrobionych przez Mieczysława  Łaptaszyńskiego - bardzo dziękuję - cała galeria dostępna na stronie Iwonki i Mietka -Galeria zdjęć