niedziela, 24 lutego 2013

Kuzyni...

Mój Ojciec miał sześcioro rodzeństwa, Mama troje. Znam Wszystkich moich kuzynów. Z jednej i drugiej strony. Z większością utrzymuje dobre kontakty. Jest nas wszystkich kuzynów ze strony Ojca dwanaścioro  ze strony Mamy dziewięcioro.  Niestety stwierdzam że z czasem te kontakty jakby tracą na intensywności , sile.. rozchodzimy się po świecie. Co raz trudniej jest zgromadzić nas w jednym miejscu i czasie. Ostatnia Wielka Wigilia była chyba w 1992 roku . Kiedy zjechało się całe rodzeństwo Ojca.
Po drodze pojawiają się różne rodzinne konflikty i niesnaski ale na szczęście mamy w rodzinie dobrego Ducha. Najstarsza siostra Taty, bezdzietna niestety, wie wszystko co dzieje się w rodzinie. Dba o to byśmy się spotykali. Organizuje rodzinne spotkania w składzie jak największym w danej chwili.  Skrzykuje nas - bratanków i siostrzeńca jak tylko któreś z tych co mieszkają dalej pojawi się w Warszawie (nawet przelotem tylko- spotkanie na lotnisku). Pamięta o naszych urodzinach, Zna nasze dzieci.  Scala nas. Nie pozwala zapomnieć  przesyłając zdjęcia.  Od strony Mamy  nie ma takiego opiekuna rodzinnego... może po trosze ja nim jestem ale wiele mi jeszcze brakuje mi do Marci i jej zaangażowania. Chyba czas to zmienić...

Ale w sumie nie o moim pokoleniu miałam pisać... Ja znam swoich kuzynów, znam ich dzieci, chociaż ze słyszenia partnerów.

Gorzej sprawa się ma z kuzynostwem rodziców... o ile ze strony Mamy znam chociaż kuzynostwo mieszkające w Polsce z okazji przykrych - pogrzeb, a resztę znam dzięki sieci i telefonom tak ze strony Taty- NIC. Kompletna czarna dziura. W zeszłe Zaduszki poznałam stryjecznego brata Ojca i jego rodzinę. Na cmentarzu w Białej Rawskiej. O reszcie rodziny nie wiem nic i tak naprawdę nie wiele więcej wie i Ojciec czy nawet nasz dobry rodzinny duch- Marcia.

W rodzinie zabrakło takiego "opiekuna". Czasy tez były inne. Brak telefonów, maili i duże stosunkowo odległości dzielące rodzinę a może też chęć pozostawienia za sobą przeszłości spowodowały że rodzina Ojca jest dla mnie białą kartą...

Szkoda.

Mam nadzieję że uda mi się zadbać o to  aby moje dzieci znały swoich kuzynów (siostra męża dba o to by było ich wystarczająco dużo). Jak na razie znają się wszyscy.  Mam nadzieję, że uda mi się też poznać chłopców z dziećmi moich kuzynów. Jak na razie nie mieli ku temu okazji... ale może to się zmieni.

Planowany jest rodzinny zjazd tego lata. Pierwszy od "Wielkiej Wigilii". Odeszło dwóch braci Taty ale przybyło też ośmioro dzieci... Czy uda się nas zebrać wszystkich ? Ciekawa jestem...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz