środa, 13 lutego 2013

Przyjaźń 4 pokoleń

Wczoraj dowiedziałam się o śmierci Mamy tzw "przyjaciela"rodziny... Dożyła 85 lat, doczekała się kilku prawnucząt i sądzę że miała piękne życie... Jej odejście uświadomiło mi dobitnie jak przyjaźń jest silnym  wiązem łączącym ludzi...
Moja Mama stwierdziła że musi pojechać na pogrzeb bo Zośkę znała od dzieciństwa- ja całe życie.. a tak naprawdę nie wiemy jak to się stało że Zośka i jej mąż Zygmuś, wspominana tu Szania oraz moja Babcia stali się przyjaciółmi... Kiedy urodziły się im dzieci spędzali wakacje razem nad Serwami... Dzieci Zośki i Zygmusia, dzieci Szani i mojej Babci rosły razem nawiązując przyjaźnie trwające do dziś.. Potem Serwy zamieniono na Isąga, a teraz na Morąg.
Co roku nad tymi jeziorami pojawiała się grupa ludzi wychowanych razem którzy przyjeżdżali ze swoimi dziećmi a teraz z wnukami... Ja byłam częścią tej wielopokoleniowej przeplatanki.. i postaram się zrobić co w mojej mocy by moi synowie jako już  4 pokolenie tę przyjaźń kultywowali..
Bo ile jest rodzin gdzie na jednym obozowisku wakacje spędzają Nestorzy rodów dobrze po osiemdziesiątce, ich dzieci w wieku około sześdziesiątkowym, ich dzieci  czyli 30-40 latkowie i ich dzieci ... a za chwilę najstarsi z ostatniego pokolenia mogą stać się rodzicami... Wszystko w jednym miejscu.
Co roku spędzam chociaż kilka dni w towarzystwie tych ludzi.. rodziny obrosły znajomymi i "przyległościami". Każde pokolenie przywozi swoich przyjaciół i tak kolejna grupa ludzi jest wsysana w tę rodzinę i powoli zaciera się ta granica kto jest rodzina a kto nie... i dopiero  kontrola sanepidu, który nie wierzył że 60 namiotów to nie jest biwak zorganizowany  tylko rodzinny zjazd, wymusiła spisanie tych zależności...
Już został rozesłany termin kolejnych wakacji nad jeziorem... już zastanawiam się na ile uda mi się pojechać i kto będzie...

Przyjaźń.. czasem silniej niż więzy krwi splata ludzkie losy... A najpiękniejsze w tej wielopokoleniowości jest to że Ci którzy odchodzą zostają w opowieściach snutych wieczorami, we wspominkach, w gestach i podobieństwie ich potomków,  w zwyczajach i tradycjach... I to jest cudowne. Bo I p. Zosia i Zygmuś mimo że  już nieobecni  będą  tam ... jak byli co roku.

1 komentarz:

  1. NO i wiem już jak się splotły ich drogi... po prostu praca. Szania pracowała z Zygmusiem a że Szania przyjaźniła się z moja Babcią to nowi przyjaciele Szani stali się automatycznie przyjaciółmi Gigusi... i tak już 4 pokolenie.

    OdpowiedzUsuń