środa, 28 listopada 2012

mur urzedniczej niemocy

Jedyną "pamiatką" po mojej Prababci której nazwiska nie znałam do czerwca tego roku będzie chyba akt jej zgonu ... Zmarła w 1968 roku na Pradze Północ.
Chciałam wydobyć jej teczkę dowodową z nadzieja że może jest, że nie została zniszczona jak przewidywały przepisy 10 lat po śmierci Prababki,.

Znam datę zgonu, znam datę urodzenia, znam rodziców, znam syna, znam adres pod którym mieszkała w 1906 roku i to byłoby na tyle.
Nie wiem gdzie jest pochowana, nie wiem gdzie mieszkała, nie wiem ...

Wysłałam  wniosek do Biura Administracji  i Spraw Obywatelskich Delegatura w Dzielnicy Praga Północ, najpierw mailem.
Napisałam  czego szukam (teczka dowodowa), dlaczego (jedyne dokumenty po prababce) kim jestem i tak dalej.
Zadzwoniła miła Pani która wysłuchała o co dokładnie mi chodzi.. poradziła żeby może jakoś ustalić numer dowodu osobistego bo oni te teczki maja numerami ułożone a nie nazwiskami... albo adres.Ale jak nie znajdę to żeby oficjalnie wysłać już poczta wniosek oni poszukają... Na własna rękę nie ustaliłam nic więcej poza tym co miałam w aktach. Wniosek napisałam. A że w formularzu na stronach internetowych nie było takiego przypadku jak mój wysłałam oficjalne pismo noszące wszelkie znamiona urzędowego (czyli kto , do kogo, co , dlaczego i podpis... Po kilku dniach dostała list ze jestem "wezwana" do uzupełnienia wniosku (w załączeniu formularz ) bo tylko taki mogą przyjąć i do przedstawienia potwierdzonych NOTARIALNIE dokumentów potwierdzających moje pokrewieństwo.  Rozumiem zasadność udowadniania pokrewieństwa ale notarialne potwierdzanie kopii dokumentów na których jest napis (za zgodność z oryginałem oraz nie ma mocy dokumentu urzędowego- czyli potwierdzanie kopii kopii). Nie dość że Notariusz kosztuje a po drugie jaki jest sens potwierdzać za zgodność z oryginałem  kopię z kopii?
Zadzwoniłam. Z trudem wytłumaczyłam Pani (innej niż za pierwszym razem) o co mi chodzi. Udało mi się ją przekonać że wyślę kopie bez potwierdzenia żeby wiedziała kto ja dla tej  pani jestem a jak będzie wiadomo czy teczka u nich w ogóle jest to dopiero wtedy przyjadę i najwyżej sami sobie potwerdzą dokumnety.

No i Pani sie na taki układ zgodziła. Wysłałam formularz (Przypomina mi sie anonimowany Asterix i Obelix jak załatwiali coś w urzędzie...) i kopie aktów (potwierdziałam sama za zgodność).

I dostałam odpowiedź wczoraj... że na Małej 15 nie ma w księgach meldunkowych Marianny Powierza ale dwie księgi dla tego budynku przekazali na Krzywe Koło...  no dobrze ale ja prosiłam o teczke dowodową a adres Mała 15 to tylko fakt który mogł ale nie musiał ułatwic poszukiwanie...
Ciekawa jestem czy na tym sie sprawa zakończy- tak sie obawiam- czy Pani będzie cos dalej robić...

Wiem że teczka dowodowa to dla urzędnika jakieś fanaberie. Wiem, że mają inne zadania ale przepraszam kto jak nie urząd własciwy dla miejsca zamieszkania może mi pomóc. W 1968 roku  obowiązek meldunkowy był... więc gdzies zameldowana była.  Akt zgonu wydawała dzielnica, gdzieś w aktach jakieś informacje o niej muszą być... a ja nie mam do  nich dostępu.
Jedyna szansa to to że może przekażą teczki archiwalne do Milanówka, ale śmiem w to wątpić bo ode mnie sie Pani dowiedziała o tym że Archiwum w Milanówku te dokumenty przejmuje.

Ech... a taka obiecująca była ta pierwsza rozmowa telefoniczna... młoda dziewczyna, równie entuzjastyczna jak ja... ech.

Entuzjazm mi opadł do poziomu zero.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz